Będąc stroną powodową w procesie cywilnym bądź pokrzywdzonym w postępowaniu karnym zależy nam na jak najszybszym zamknięciu przewodu sądowego i uzyskaniu korzystnego dla nas wyniku, w postaci zasądzenia dochodzonych roszczeń, bądź orzeczenia obowiązku naprawienia wyrządzonej przestępstwem szkody lub zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Ze strony przeciwnej nie rzadko mamy zaś do czynienia z delikwentem/ką, który/a mimo świadomości słuszności kierowanych przeciwko niemu/niej roszczeń nie chce ich zaspokoić, bądź dąży do odwleczenia tego obowiązku najdalej jak to możliwe….Niestety rozwiązania wprowadzone przez naszego ustawodawcę w związku z pandemią koronawirusa umożliwiają to nieuczciwej stronie w jeszcze większym stopniu, za sprawą art. 91 Ustawy z dnia 16 kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 376).
Zgodnie z jego brzmieniem: „W okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 usprawiedliwienie niestawiennictwa przed sądem z powodu choroby nie wymaga przedstawienia zaświadczenia lekarza sądowego, o którym mowa w art. 2 ust. 2 ustawy z dnia 15 czerwca 2007 r. o lekarzu sądowym (Dz. U. poz. 849, z 2008 r. poz. 293 oraz z 2011 r. poz. 622).” Niniejsze oznacza, iż pozwany czy oskarżony mogą przedstawiać zwolnienia lekarskie usprawiedliwiające ich niestawiennictwo od dowolnego lekarza, który oczywiście nie musi być już lekarzem sądowym. Konsekwencję takiego rozwiązania zdają się być oczywiste…tzn. oczywiście korzystne dla strony, która ma zamiar wykorzystywać je w nieuczciwy sposób. Nie jest tajemnicą, iż uzyskanie zwolnienia lekarskiego w dzisiejszych czasach, w sytuacji gdy nie wynika ono z faktycznej choroby, nie stanowi większego problemu. W tym przypadku rodzi to pole do szeregu nadużyć w tym zakresie. Sąd niestety musi respektować prawo do obrony i umożliwić udział w rozprawie obydwu stronom. W sytuacji, gdy niestawiennictwo zostało usprawiedliwione zwolnieniem lekarskim, sąd ma obowiązek odroczyć rozprawę i wyznaczać kolejny termin.
Co jednak w sytuacji, gdy nieuczciwa strona świadomie i celowo korzysta z nadanych przez ustawodawcę uprawnień na czas trwania zagrożenia epidemicznego, wnioskując o odroczenie kolejnych i kolejnych terminów? Na dobrą sprawę mogłoby to wydłużać proces w nieskończoność, czyniąc niemożliwym odzyskanie np. swoich wierzytelności od dłużnika. Z kolei jeśli sąd pominie wskazany przepis, i przeprowadzi całe postępowanie uznając nieobecność strony przeciwnej za nieusprawiedliwioną, to uzyskany wyrok może zostać zaskarżony na etapie II instancji, co doprowadzi do przekazania sprawy sądowi I instancji do ponownego rozpatrzenia. Konsekwencją tego będzie przeprowadzenie przez sąd I instancji całego postępowania od nowa, co jeszcze bardziej wydłuży cały przebieg sprawy. Może też się zdarzyć sytuacja, że sąd II instancji nie dopatrzy się błędu I instancji w tym zakresie, a strona złoży kasację do sądu najwyższego. W skrajnych przypadkach zwykłe postępowanie, które trwałoby kilka miesięcy, mogłoby się wydłużyć do nawet kilku lat.
Jak więc widać niniejsza zmiana wprowadzona przez ustawodawcę może nieść za sobą poważne konsekwencję. Dlatego też ważna jest świadomość przedmiotowych zmian i odpowiednie reagowanie na działania strony przeciwnej oraz sądu w procesie, co z pewnością ułatwi reprezentacja przez doświadczonego pełnomocnika procesowego, który zwróci uwagę sądu na przeciwdziałanie obstrukcji procesowej. Dla przykładu w postępowaniu karnym można zwrócić się do sądu o zastosowanie art. 378a §1 KPK, zgodnie z którym: „Jeżeli oskarżony lub obrońca nie stawił się na rozprawę, będąc zawiadomiony o jej terminie, sąd, w szczególnie uzasadnionych wypadkach, może przeprowadzić postępowanie dowodowe podczas jego nieobecności, chociażby usprawiedliwił należycie niestawiennictwo, a w szczególności przesłuchać świadków, którzy stawili się na rozprawę, nawet jeżeli oskarżony nie złożył jeszcze wyjaśnień.”